


W kontekście obserwowanych od dłuższego czasu podwyżek stóp procentowych pojawia się ostatnio coraz częściej określenie „firma-zombie”.

Gdzie szukać informacji o rynku nieruchomości w ujęciu statystycznym? Pierwszym skojarzeniem jest Główny Urząd Statystyczny i jego publikacje. Jakiś czas temu pisałam, że pewnych informacji o rynku nieruchomości z perspektywy finansowania zakupów kredytów hipotecznych dostarcza nam też Biuro Informacji Kredytowej (analizy BIK). Okazuje się jednak, że dużo cennych informacji o rynku nieruchomości dostarczają również statystyki OECD.

Czy deweloperzy mogą sprzedawać mieszkania dzięki wzbudzeniu w potencjalnych klientach strachu? I co ma wspólnego deweloperka z Facebookiem? Okazuje się, że odpowiedzią na obydwa te pytania jest FOMO.

Ostatnie miesiące powodują, że wiele osób odczuwa niezbyt przyjemne déjà vu: potężny wzrost cen, bardzo mocny wzrost kursu dolara względem złotówki, wielodniowe kolejki i zapisy na węgiel, a także limity zakupu cukru.

Analitycy rynku nieruchomości, dziennikarze i różnej maści guru nieruchomościowi lubują się ostatnimi czasy w przypominaniu, ileż to transakcji na polskim rynku mieszkaniowym ma charakter gotówkowy. Udział transakcji tego typu w transakcjach ogółem według publikowanych przez NBP danych co do zasady nie spada poniżej 50%.

Nieruchomość kojarzy się z czymś realnym i zdecydowanie namacalnym: budynkiem, mieszkaniem, kawałkiem gruntu. Wzrost cen nieruchomości często się tłumaczy ograniczonością tzw. zasobu ziemi. Czy wobec tego nieruchomość może być tylko wirtualna?

Termin inflacja na stałe zagościł w naszym słowniku i co do zasady wszyscy wiedzą, że oznacza on wzrost cen. Niekiedy ten wzrost cen może być zawoalowany marketingowo, np. płacimy tyle samo za opakowanie, ale w opakowaniu jest mniej produktu lub obniżeniu ulega jakość produktu. Pierwszy z tych przypadków to tzw. shirnflation, a drugie to tzw. skimpflation.

Termin „wakacje kredytowe” jest ostatnio odmieniany przez wszystkie przypadki. Mam jednak nieodparte wrażenie, że dyskusja o wakacjach kredytowych jest bardzo jednostronna i pokazuje tylko krótkoterminową perspektywę kredytobiorcy.
