Mianem betonozy określa się tendencję do pokrywania betonem coraz większych połaci miasta. Po części jest to proces naturalny, bo miasta mogą rosnąć poprzez zagęszczanie się lub rozlewanie się. Ponieważ proces rozlewania się miast generuje spore koszty (m. in. z tytułu doprowadzenia mediów do peryferii), to często władze lokalne wybierają rozwój miasta poprzez zagęszczanie zabudowy, a to oznacza mówiąc kolokwialnie „zwiększenie ilości betonu na 1 m kw.”.
Terminu betonoza używa się zazwyczaj w dwóch znaczeniach:
- Jako nieuzasadnioną i często niezrozumiałą tendencję do rezygnowania z zieleni w miastach na rzecz betonu;
- Jako uciążliwą tendencję do zagęszczania zabudowy mieszkaniowej.
Sztandarowym przykładem betonozy pierwszego typu jest już osławiona rewitalizacja rynków, która w wielu miastach polega na likwidacji zielonych skwerów i zastąpieniu ich wybetonowanymi placami (czasem nawet z fontanną). Rynki w wyniku takiej rewitalizacji stają się mniej funkcjonalne dla ludzi, szybciej się nagrzewają w trakcie upałów, ale za to są łatwiejsze w utrzymaniu.
Betonoza drugiego typu jest związana z zagęszczaniem zabudowy, zwłaszcza tej wielorodzinnej. Pojawienie się nowego budynku w miejsce istniejącej dotychczas zieleni powoduje wrażenie betonowania sąsiedztwa. Należy dodać, że budynkowi towarzyszy też infrastruktura: droga dojazdowa, miejsca parkingowe, wiata śmietnikowa itp. Nawet obiekty powszechnie kojarzące się z zielenią – takie jak place zabaw – powodują jej faktyczny ubytek (place zabaw wymagają tzw. nawierzchni bezpiecznej, co oznacza na ogół wyłożenie terenu płytami gumowymi, które zastępują zieleń). Deweloperze sięgają też po narzędzia maksymalizacji PUM dla danej budowy przy jednoczesnej minimalizacji powierzchni, której nie mogą sprzedawać, co owocuje pomysłami bilansowania zieleni przy obiekcie z wykorzystaniem parkingów pokrytych geokratą (gdzie trawa też w praktyce raczej nie urośnie). Można wręcz spotkać się niekiedy z głosami deweloperów, że betonoza jest, bo sami klienci jej oczekują (tzn. klienci chcą zewnętrznych miejsc parkingowych, chociaż deweloperowi byłoby taniej partycypować w kosztach budowy nowego przystanku autobusowego).
O betonozie mówi się też niekiedy w kontekście przeznaczania pod zabudowę coraz większych połaci miasta, również tych które w ocenie mieszkańców są cenne przyrodniczo (także jako kanały przewietrzające miasto).
Niezależnie od tego, jak się oceni zjawisko betonozy, to jest ono legalne. Czasami można mówić o działaniu na granicy prawa, jednak finalnie tej legalności betonozie odmówić się nie da. Wynika stąd wniosek, że praprzyczyną betonozy są źle skonstruowane przepisy.
Autor: dr Agnieszka Wójcik
Ekspert ds. controllingu i finansów
e-mail: a.wojcik[at]exorgroup.pl
tel: 504 724 416