Exor Group

Opublikowano 09-08-2022 w Business, Controlling i finanse,

Krytycznie o wakacjach kredytowych

Termin „wakacje kredytowe” jest ostatnio odmieniany przez wszystkie przypadki. Mam jednak nieodparte wrażenie, że dyskusja o wakacjach kredytowych jest bardzo jednostronna i pokazuje tylko krótkoterminową perspektywę kredytobiorcy. Faktycznie z tej krótkoterminowej perspektywy kredytobiorcy wakacje wydają się świetnym rozwiązaniem, można bowiem efektywnie wydłużyć okres kredytowania o maksymalnie 8 miesięcy, bez dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorcy, a jeśli na to pozwala sytuacja finansowa kredytobiorcy, z takich czasowo uwolnionych środków nadpłacić kredyt. A jak wakacje kredytowe wyglądają z innej perspektywy? Już nie tak różowo.

Po pierwsze: wakacje kredytowe to duży problem banków – z perspektywy banków ktoś znienacka zmusił je do zmiany zasad gry w trakcie gry. Oznacza to, że w 2022 r. i w 2023 r. banki zarobią mniej na udzielonych kredytach hipotecznych niż można było oczekiwać. Co więcej – w kolejnych latach też zapewne zarobią mniej, skoro co najmniej część kredytobiorców dzięki wakacjom kredytowym zechce nadpłacić kredyt. Z perspektywy banków kredyt hipoteczny stał się więc w ekspresowym tempie produktem bardziej ryzykownym i mniej rentownym niż jeszcze kilka miesięcy temu. A to oznacza, że w przyszłości banki zechcą poszukać drogi do poprawy rentowności tego produktu, a tu najprostszym rozwiązaniem jest zwiększenie marży. Pewnie też pojawi się skłonność do zaostrzania kryteriów udzielania kredytów hipotecznych tak, aby w przyszłości banki miały mniej „ryzykownych klientów”, a więc takich którzy mogą wykazywać skłonność do skorzystania z rozwiązań typu wakacje kredytowe. Przyszli klienci więc na wakacjach kredowych na pewno nie zyskają.

Po drugie: wakacje kredytowe zwiększają ryzyko branży bankowej. To nie sprzyja wchodzeniu na rynek polski nowych podmiotów, a trzeba przyznać, że polska branża bankowa jest dość mocno skonsolidowana, a to nie sprzyja konkurencji ani jakościowej, ani cenowej. Przyszli klienci więc na wakacjach kredytowych na pewno nie zyskają.

Po trzecie: bank nie jest instytucją charytatywną i jak każdy przedsiębiorca chce zarobić. To normalne i zdrowe, bo biznes przecież prowadzi się dla pieniędzy. Skoro więc banki nie z powodu swojej decyzji na kredytach hipotecznych zarobią mniej, to zechcą sobie to gdzieś odbić. A mogą to odbić ponosząc ceny innych produktów (np. wzrost prowizji, wzrost marż) czy tnąc koszty (np. zmniejszanie liczby placówek, zwolnienia pracowników, zmniejszanie oprocentowania lokat). A więc obecni i przyszli klienci na pewno na tym nie zyskają.

Po czwarte: banki muszą w związku z wakacjami kredytowymi ponieść dodatkowe koszty związane m. in. usługami IT (wprowadzenie funkcjonalności składania wniosków o wakacje kredytowe), usługami prawnymi (analiza przepisów), pracą opiekunów klienta (przyjmowanie papierowych wniosków) i pracą analityków (jak uwzględnić w scoringu dla innych produktów bankowych wakacje kredytowe). Zwiększony koszt w jednym miejscu zmusi banki do szukania oszczędności w innych miejscach lub dodatkowego zarobku w innych miejscach, czyli zadziała mechanizm jak w punkcie trzecim. Klienci znowu nie zyskają.

Po piąte: nie wierzę, że jakikolwiek bank potraktuje dokładnie tak samo klienta z wakacjami ujawnionymi w BIK i klienta z czystym BIK na etapie scoringu do innego produktu, np. pożyczki na wykończenie mieszkania. Bo – na zdrowy chłopski rozum – jak jest problem ze spłatą jednego zobowiązania, to z dwoma będzie jeszcze trudniej. Znów klienci nie zyskają – chociaż można na to spojrzeć tak: zyskają ostrzejszą ocenę, co zmniejszy ryzyko nadmiernego zadłużenia. Ale o nowe finansowe z pewnością łatwiej nie będzie.

Po szóste: nie wszyscy kredytobiorcy otrzymali wsparcie w postaci wakacji kredytowych. Wsparcie to nie dotyczy osób z kredytami w walucie obcej ani tych, którzy zaciągnęli kredyt na nieruchomość, w której nie mieszkają. Nie musi to od razu oznaczać zakupów inwestycyjnych, ale np. może to być kredyt zaciągnięty na mieszkanie dorosłego, ale jeszcze niesamodzielnego finansowo dziecka. Pojawiają się też głosy, że wakacje kredytowe w praktyce nie dotyczą tych, co zaciągnęli pożyczkę hipoteczną (a nie kredyt hipoteczny). Pojawiają się więc opinie, że przepisy niektórych faworyzują, a innych krzywdzą. A zawsze jak ktoś się czuje pokrzywdzony, to pojawia się ryzyko pozwu.

Po siódme: banki też się czują pokrzywdzone. Już się pojawiają rozważania, czy któryś z banków nie pokusi się o odważny krok w postaci pozwu przeciwko Skarbowi Państwa. A wtedy w razie wygranej banku – zapłacimy wszyscy jako podatnicy. Nie jest to wcale bardzo egzotyczny scenariusz, bo są już pozwy zbiorowe przedsiębiorców w związku z lockdawnem w czasie pandemii. Nie sądzę też, żeby pozew banku w związku z wakacjami kredytowymi miał być samobójstwem marketingowym, bo pozwy banków przeciwko frankowiczom jakoś takimi samobójstwami marketingowymi się nie okazały.

Po ósme: na wakacjach kredytowych stracimy wszyscy, w szczególności przyszli emeryci. Duże banki są co do zasady spółkami giełdowymi. A więc gorsze wyniki banków, to niższa dywidenda. A więc stracą na tym akcjonariusze banków. A przypominam, że Skarb Państwa w sposób bezpośredni lub pośredni jest akcjonariuszem kilku banków (np. ok. 30% akcji PKO BP). Sporymi akcjonariuszami banków są też OFE. A więc gorsze wyniki banków, to mniej środków z dywidendy dla Skarbu Państwa i dla OFE. Stracimy więc na tym wszyscy, a oszczędzający na emeryturę w OFE niejako podwójnie.

Po dziewiąte: wakacje kredytowe powodują, że nie dochodzi do zdjęcia z rynku pieniądza, a więc niwelują one oczekiwane efekty podwyższenia stóp procentowych. Działają więc proinflacyjnie. A to szkodzi wszystkim, nie tylko kredytobiorcom.

Jak widać – wakacje kredytowe mają więc szereg poważnych wad, oprócz oczywistej zalety z perspektywy kredytobiorców. Dobrze by jednak było rozmawiać o nich kompleksowo i na poważnie, a także mówić o ich długofalowych skutkach. Niestety brak jest chwilowo takiej poważnej i całościowej dyskusji, a szef Związku Banków Polskich za próby takiej rozmowy był niestety odsądzany od czci i wiary. A szkoda, bo warto mówić też o wadach i ryzykach.

 

Autor: dr Agnieszka Wójcik
Ekspert ds. controllingu i finansów
e-mail: a.wojcik[at]exorgroup.pl
tel: 504 724 416